#małekroki

Chłopcy zadzwonili do mnie pod koniec marca, opowiadając jak to u nich na francuskiej wsi nikt nie słyszał o wirusie. Ich burgundzka sielanka kontrastowała z moją zalęknioną, wyludnioną, chłodną Warszawą.

Pod koniec rozmowy Andrzej powiedział, że wymyślił razem ze Stevenem, abym przeprowadził się do ich warszawskiego mieszkania na czas pandemii. Stoi przecież puste! Będziesz miał wygodniej, trochę odmiany ci nie zaszkodzi! – przekonywał mnie. Po kilku dniach zacząłem tam pracować. Miałem pretekst do opuszczenia swojej bezpiecznej dziupli, a przede wszystkim zyskałem drugi dom w czasie kwarantanny!

Trzeba było tylko tam dotrzeć. Półgodzinny, nerwowy spacer wczesnym rankiem, omijanie dużych ulic, patroli policji budziło mnie skutecznie. Przemykałem często ulicą Kubusia Puchatka. Uśmiechałem się do tablicy, na której On i Prosiaczek trzymają się za ręce. Zazdrościłem im życia bez maseczki, bliskości i dobrej pogody. Całkiem niedaleko od nich swój dom urządził mężczyzna, który posiadał śpiwór i kilka reklamówek. Dużo czytał, czasem siedział w telefonie. Głównie leżał. Stał się on moim nowym znajomym, właściwie nowym sąsiadem. Czasem wymienialiśmy przyjazne spojrzenia. Zastanawiałem się, czy jest bezpieczny, czy ma dobre jedzenie i środki higieny. Niestety nie miałem odwagi, by z nim porozmawiać…

Zdjecie_Marek_Smulczyk

Tęsknię za moimi kochanymi, francuskimi wieśniakami. Mój przyjaciel Andrzej robi tam koszule, w których i chłopu i biznesmenowi jest do twarzy. Jego mąż, wysoki Holender Steven, opowiada o sztuce z taką pasją, że wciąga to nawet najbardziej opornego traktorzystę. Chciałbym znów z nimi pobyć. Zobaczyć zamki, ciekawskie krowy i bezkresne przestrzenie Burgundii. Ale tęsknię też za moim światem z dzieciństwa. Tym światem dość naiwnym, kiedy wierzyłem, że każdy człowiek jest szczęśliwy, ma dom i jest bezpieczny.

#małekroki #malekroki #komisjaeuropejska #polska #francja #burgundia #holandia #dom #puchatek #prosiaczek #przyjaciele #andrzej #stephen @worldbymarek

 

Dodaj komentarz